Od 23 kwietnia 2013 roku czyli od dnia wejścia w życie ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych (Dz.U. 2016 poz. 684 ze zm.) możliwe jest dochodzenie rekompensaty za koszty związane z działaniami zmierzającymi do odzyskania należności powstałej w wyniku zawartej transakcji handlowej. Rozwiązanie to stanowiło swoiste novum w relacjach handlowych i w przysporzyło pewne trudności natury praktycznej – o czym szerzej poniżej.

Komu przysługuje?

Punktem wyjścia dla domagania się przywołanej rekompensaty jest ustalenie kręgu osób którym przysługuje to uprawnienie. Omawiane zagadnienie zostalo unormowane  w treści przywołanej ustawy, na mocy której ograniczono zakres jej zastosowania do przedsiębiorców tj. osób fizycznych, osób prawnych, ułomnych osób prawnych oraz wspólników spółki cywilnej (których łączy wspólna cecha w postaci wykonywania działalności gospodarczej). Z uprawnienia tego skorzystać mogą również podmioty nie zaliczające się do w.w grona przedsiębiorców. Ustawa wskazuje tu m.in: osoby prowadzące działalność w rolnictwie, ogrodnictwie, leśnictwie, rybactwie śródlądowym, nadto osoby wykonujące wolny zawód, oddziały i przedstawicielstwa przedsiębiorców zagranicznych i inne wyszczególnione przez ustawodawcę – w tym również w ustawie prawo przedsiębiorców z dnia 6 marca 2018 roku (Dz.U.2018.646. z dnia 30.03.2018 roku).

                Warto przy tym wskazać, że zarówno wierzyciel jak i dłużnik muszą być zarejestrowanymi przedsiębiorcami a dochodzona należność główna powinna być ściśle związana z dokonaną transakcją handlową rozumianą jako odpłatną dostawę towaru lub odpłatnym świadczeniem usługi. Warunkiem koniecznym jest także  spełnienie świadczenia przez wierzyciela i rzecz jasna brak zapłaty przez dłużnika w terminie.

W jaki sposób jej dochodzić?

Dla usystematyzowania wywodu wypada wskazać podstawę prawną omawianego roszczenia. Jest to art. 10 w.w ustawy w brzmieniu:

Art.  10. 

  1. Wierzycielowi, od dnia nabycia uprawnienia do odsetek, o których mowa w art. 7 ust. 1 lub art. 8 ust. 1, przysługuje od dłużnika, bez wezwania, równowartość kwoty 40 euro przeliczonej na złote według średniego kursu euro ogłoszonego przez Narodowy Bank Polski ostatniego dnia roboczego miesiąca poprzedzającego miesiąc, w którym świadczenie pieniężne stało się wymagalne, stanowiącej rekompensatę za koszty odzyskiwania należności.
  2. Oprócz kwoty, o której mowa w ust. 1, wierzycielowi przysługuje również zwrot, w uzasadnionej wysokości, poniesionych kosztów odzyskiwania należności przewyższających tę kwotę.
  3. Uprawnienie do kwoty, o której mowa w ust. 1, przysługuje od transakcji handlowej, z zastrzeżeniem art. 11 ust. 2 pkt 2.

Co wynika z tego zapisu? W szczególności fakt, że omawiana kwota traktowana jest jako samoistne  roszczenie i przysługuje obok należności głównej oraz ewentualnych odsetek.

Wczytując się w teorię, przedmiotowe 40 euro nie musi być  poprzedzone odrębnym wezwaniem do zapłaty. W praktyce, istnieją jednak wątpliwości co do zasadności takiego działania, a to z uwagi na niejasny charakter zobowiązania określanego (przez większość doktryny) jako bezterminowe. Co za tym idzie, skoro brak jest terminu na spełnienie tego świadczenia, to (przynajmniej teoretycznie) dłużnik popada w zwłokę dopiero z chwilą gdy nie wykona żądania niezwłocznie po stosownym wezwaniu. Z ostrożności warto zatem domagać się zapłaty w sposób formalny – najczęściej przez wysłanie odrębnej korespondencji w tym przedmiocie.

W praktyce największa wątpliwość omawianych regulacji dotyczyła jednak  potrzeby (nie rzadko żmudnego) wykazywania rzeczywiście poniesionych wydatków związanych z mobilizowaniem dłużnika do spełnienia świadczenia. Z pomocą przyszedł Sąd Najwyższy, który dnia 11 grudnia 2015 roku (sygn. akt: III CZP 94/15) podjął rozstrzygającą uchwałę w tym przedmiocie, stwierdzając, iż cyt: „Rekompensata za koszty odzyskiwania należności w wysokości 40 euro, przewidziana w art. 10 ust. 1 ustawy z dnia 8 marca 2013 r. o terminach zapłaty w transakcjach handlowych (Dz.U. 2013, poz. 403), przysługuje wierzycielowi bez konieczności wykazania, że koszty te zostały poniesione”.

W praktyce oznacza to tyle, że dla powstania roszczenia o zapłatę rzeczonych 40 euro wystarczy jedynie upływ terminu zapłaty kwoty głównej, ustalonego w umowie lub wynikającego z omawianej ustawy.

Z drugiej strony pamiętać również należy, że kwota ta stanowi ryczałt i nie musi odzwierciedlać wydatków rzeczywiście poniesionych. Jednakże i w tym aspekcie ustawodawca zabezpieczył interesy Wierzyciela ustalając, że w przypadku poniesienia kosztów przewyższających równowartość 40 euro, przysługuje mu roszczenie o  zwrot kwoty dalszej  na zasadach ogólnych.

Ostatnim z ważnych zagadnień mogących nasuwać pewne wątpliwości w stosowaniu omawianej instytucji to pytanie w jaki sposób rozliczać opóźnienie w przypadku rozbicia jednego świadczenia na części i odrębnego fakturowania każdej z nich. Z pomocą w rozstrzygnięciu tej kwestii przychodzi treść art. 11 ust. 2 pkt Ustawy, który jasno reguluje ten przypadek stwierdzając, że każda z takich faktur podlega odrębnemu rozliczeniu i od każdej z nich można naliczać kwotę równowartości 40 euro.

Reasumując, omawiana instytucja wychodzi naprzeciw Wierzycielom, którym przychodzi zmierzyć się z nierzetelnym dłużnikiem. Daje z jednej strony pewną rekompensatę za koszty dochodzonej wierzytelności a z drugiej dość skutecznie mobilizuje dłużników do wykonywania zobowiązań w terminie – tym bardziej, że roszczenie to powstaje samoistnie po upływie odpowiedniego terminu i  nie musi być wykazywana wydatkami rzeczywiście poniesionymi.

 

Niniejszy artykuł nie stanowi porady prawnej a jest jedynie ogólnym przedstawieniem zagadnienia prawnego w oparciu o obowiązujące prawo w chwili  opracowywania notki.

Masz pytania? Wątpliwości? Zapraszamy do kontaktu.